Kształt cięcia miał być w U, ale takie też mi się podoba. Takie włosomaniaczkowe podcięcie na prosto. :D chociaż myślę, że jest bardziej zaokrąglone niż na zdjęciu. Końce bliżej twarzy są wycieniowane. Strasznie dobrze się czuję w takiej fryzurze, bo nareszcie pozbyłam się brzydkiego blond "ogona" i mam strasznie dużo końcówek! :D
Na samym podcięciu oczywiście się nie skończyło. Fryzjerka zrobiła mi zabieg pielęgnicą, który kosztował 30 zł. Na umyte włosy nałożyła specjalną maskę, którą potem zmieszała z zawartością ampułki (niestety nie przyjrzałam się, z jakiej są firmy). Podzieliła włosy na warstwy i po każdym pasmie przejechała urządzeniem, które wygląda identycznie jak prostownica. Musiało przez jakiś czas przed zabiegiem się "podładować", podłączone do prądu. Czyli zupełnie jak prostownica ;) z tym że włosów na pewno nie niszczy. Są gładkie, wręcz śliskie, i lśniące. Polecam taki zabieg, tym bardziej że nie jest jakiś drogi. Za wszystko razem zapłaciłam 45 zł.
Długość włosów na dzisiaj to ok. 48 cm, czyli czeka mnie jakiś rok zapuszczania :) do którego zabiorę się ochoczo, bo włosy w końcu nie będą się kruszyć. Po miesięcznej przerwie, czyli od sierpnia, zabieram się za picie skrzypu, pokrzywy i drożdży. Pomyślę nad wcierkami, chociaż za nimi nie przepadam.
Końcówki mają kolor jasnego brązu, nie są wystrzępione i myślę, że będą się teraz inaczej układać. Od razu chce się bardziej dbać o włosy!
Bardzo ładnie się prezentują. Zazdroszczę tego zabiegu pielęgnicą. :)
OdpowiedzUsuńDziekuje, chociaz wiem, ze do Twojego stanu jeszcze dluga droga przede mna. Moze gdzies u Ciebie jakis fryzjer dysponuje pielegnica, ja sama sie zdziwilam jak to odkrylam :D
Usuń