poniedziałek, 28 lipca 2014

Dwa tygodnie diety :)

Mówią, że początki zawsze najgorsze. Jeśli tak, to cieszę się bardzo, bo już teraz idzie mi całkiem nieźle. W sumie, to powinnam zrobić podsumowanie dopiero po miesiącu, kiedy będzie już widać jakąś większą różnicę, ale niektóre efekty zdrowszego jedzenia można zauważyć już w ciągu nawet dwóch dni! Wierzcie mi, jestem na to dowodem.

Oczywiście nie chodzi mi o efekty typu spadek wagi, gdyż na to potrzeba czasu. Za to zauważyłam kilka innych ciekawych rzeczy, niektóre mnie zaskoczyły pozytywnie, inne były czymś bardziej neutralnym, jeśli nie powiedzieć niepożądanym, niestety. Pozytywne zdecydowanie przeważają.



  • takim niepożądanym efektem było dla mnie na początku ciągłe jedzenie. Czułam po prostu głód. Nie fizyczny, bynajmniej. To był głód w mojej głowie, mimo że byłam najedzona, to cały czas chciałam jeść więcej. Macie tak czasami? Wydaje mi się, że chciałam po prostu cukru, tego słodyczowego, którego sobie zaczęłam odmawiać. Coś niesamowitego dla mnie po prostu, jak słodycze potrafią wpłynąć nie tylko na nasze ciało, ale także mózg.
  • z drugiej strony, prawie w ogóle nie byłam głodna (chyba że naprawdę zjadłam za mało, kiedy się np spieszyłam). I to też było rewelacyjne. Chyba muszę podziękować błonnikowi, świetnie zapełnia żołądek i zamiast mieć taki nagły atak głodu jakie często miewałam wcześniej, teraz czułam, jak powoli robię się bardziej "pusta". I wtedy sobie coś zjadałam.
  • jeżeli już mowa o błonniku, nie sposób nie wspomnieć, że poprawia on zauważalnie pracę jelit.
  • coś, co doceniłam chyba najbardziej: koniec z budzeniem się z ciężkim żołądkiem! Znacie to, kiedy budzicie się, brzuch jest pełen jeszcze wczorajszego jedzenia a wy już jesteście głodni i pora na śniadanie? Okropność. Byłam bardzo zaskoczona, kiedy pozwoliłam sobie na pierogi i co prawda czułam je przez cały dzień, ale następnego ranka o dziwo obudziłam się bez ciążenia w żołądku.
  • i chyba ostatnie, to poprawa samopoczucia! Mam o wiele więcej energii i lepszy nastrój.
Co prawda były momenty, kiedy nie trzymałam się zupełnie diety, chyba dwa: raz zamówiłam pizzę z koleżankami, a drugi raz zamówiłam coś w stylu szejka kawowego, za to ani razu nie zjadłam sklepowych lodów i innych niedomowych słodyczy, z czego jestem dumna! Oczywiście trzeba wspomnieć, że przez większość tego czasu byłam u babci, a wszyscy wiedzą jak się je u babć ;) niemniej oprócz tych dwóch wybryków i białego pieczywa dwa razy, nie złamałam swoich postanowień. Zresztą, moja dieta z założenia nie jest restrykcyjna - to bardziej ugryzienie zdrowszego stylu życia od strony kuchni. Lubię na przykład piec ciasta i nie zamierzam z tego rezygnować, ale nie jadam ciast z cukierni. Akurat mrożą mi się w piekarniku domowe lody bananowe :)

Przez te dwa tygodnie schudłam kilogram, ale co to kilogram - wystarczy zjeść więcej i już się nabiera tego kilograma. Ale uważam, że w domu, jak będę bardziej kontrolować swoje posiłki, to się zmieni :) nie zauważyłam na razie, żebym wyszczuplała.

Jestem ogólnie bardzo zadowolona i tą pozytywną energią się dzielę :) Niech Moc będzie z Wami!

4 komentarze:

  1. Ja zmieniłam swoje nastawienie, i mimo, że kocham słodycze to od od początku diety mnie do nich nie ciągnie jak przed nią. U mnie najgorzej jest z tym, że jak jestem na diecie to nie myślę o niczym więcej jak o jedzeniu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tez zauwazylam, ze po jakims czasie diety juz tak nie ciagnie do slodyczy, a od takich bardziej slodkich to juz w ogole odrzuca :) super sprawa :D a mi wlasnie sprawia przyjemnosc planowanie sobie coraz to nowych posilkow :)

      Usuń
  2. U mnie tez dietka, biegam i jeżdżę na rowerku czasem, ale trudno jest się powstrzymać :) Dajemy daje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ech, kazdy chyba ma takie momenty slabosci ;) niestety do cwiczen nie moge sie zmusic, stawiam na wiecej spacerow i chodzenia po miescie. A tobie zycze wytrwalosci :)

      Usuń

Każdy komentarz odnoszący się do treści posta jest dla mnie czymś miłym. Zapraszam do dyskusji. Każdemu odpowiadam, każdego też odwiedzam :) don't be shy!