Dla ciekawskich jej skład wygląda tak:
Na tyle na ile się znam, to wygląda zachęcająco. Znalazłam jeden łatwo zmywalny silikon. Za to śmierdzi niesamowicie.
Na początku naolejowałam włosy w piątek na noc olejem kokosowym. Rano oczyściłam skórę głowy peelingiem cukrowym i zmyłam je delikatnym szamponem (bo niedawno używałam rypacza). Na umyte włosy nałożyłam dość obficie tej odżywki, założyłam czepek i podgrzałam suszarką. Potem zawinęłam głowę w ręcznik i przesiedziałam z tym ok godziny. Potem zmyłam to dokładnie i jeszcze raz delikatnie umyłam skórę głowy łagodnym szamponem, bo bałam się trochę oklapnięcia. Na końce nałożyłam serum olejowe z Biovaxu, które w końcu wyczaiłam w Naturze i uwielbiam go używać (link do KWC). Na samym końcu wysuszyłam włosy letnim nawiewem. Nie zawiązywałam w kok, a jak tylko wyschły do końca to ruszyłam na miasto. Tak wyglądają po tym wszystkim:
bez flesza, naturalne fale
z fleszem (tak, ciężko robić sobie samemu zdjęcia :D)
Ogólnie jestem zadowolona, włosy są mięciutkie i błyszczące, ale widać, że potrzeują dociążenia, bo zaczynają "latać". No cóż, uroki cienkich cieniowanych włosów :)
Pozdrawiam serdecznie!
Bardzo fajnie się wywijają i widać, że są nieźle nawilżone! :) Cieszę się, że postanowiłaś wypróbować moją metodę :)
OdpowiedzUsuńOj dziekuje :D z tym skretem to roznie, wywijaja sie glownie tam gdzie sa pocieniowane. Ano skusilas mnie :D
UsuńWyglądają na baardzo gładkie!
OdpowiedzUsuńdziekuje za komplement :D
UsuńWyglądają na mięciutkie i zadowolone. Też mam problem z dociążeniem bo moje są mega oporne.
OdpowiedzUsuń"zadowolone" mnie rozbawilo :D no niestety, cienkie wlosy maja to do siebie ze niepilnowane lataja gdzie chca, a z drugiej strony latwo je obciazyc :(
Usuń