wtorek, 1 lipca 2014

Laminowanie żelatyną

To już chyba trzeci raz, kiedy sprawiłam sobie taki zabieg. Po pierwszym odpuściłam sobie na miesiąc, gdyż włosy były zupełnie nie takie jak chciałam. Niby nie były złe, ale nie układały się jakoś (pomińmy, że nie do końca zmyłam wtedy żelatynę i musiałam poprawiać). Mimo tego nie było jakiegoś efektu wow i się zastanawiałam, czym się podniecają wszystkie blogerki.
Około miesiąc potem postanowiłam dać laminowaniu jeszcze jedną szansę i efekty niemal mnie zachwyciły. Nie mogłam się napatrzeć na swoje włosy i ciągle ich dotykałam. A prezentowały się tak:





Żelatyna wypłukała się po ok 2 tygodniach, więc powtórzyłam laminowanie:


Aktualnie jestem po jednym myciu od laminowania i mimo że już trochę zeszło, włosy cały czas są gładziutkie i mięsiste. W obu przypadkach włosy są po koku ślimaku, niestety nie mam tak wyrazistych fal gdy wysychają naturalnie.
Do łyżki żelatyny rozpuszczonej w wodzie dodaję odżywkę Garnier AiK, nakładam na umyte włosy i suszę suszarką aż wyschną na strąki. To trzymam ok godziny na głowie, już bez czepka, i bardzo dokładnie spłukuję. Ostatnim razem wypłukane włosy wysuszyłam jeszcze raz suszarką, tym razem chłodnym nawiewem. Jestem zadowolona z tego jak to wyszło.
Udało mi się nawet zaskoczyć fryzjerkę, z którą rozmawiałam - stwierdziła, że o takim dziwactwie jeszcze nie słyszała :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz odnoszący się do treści posta jest dla mnie czymś miłym. Zapraszam do dyskusji. Każdemu odpowiadam, każdego też odwiedzam :) don't be shy!