niedziela, 24 lipca 2016

Wielka Przewrotka!

Tak już to ze mną bywa, że jak czegoś nie odwalę, nie wymyślę nowego pomysłu na siebie i generalnie nie wywrócę swojego życia do góry nogami, to jakoś tak mi nudno i za spokojnie. Całe życie się miotałam, calutkie. W sumie zawsze byłam rozerwana między psychologią a biologią, gdzieś tam się plątała fascynacja astronomią od dzieciaka, ale to tylko przygodne zauroczenie, z którym nie wiążę specjalnie przyszłości. Za to od dziecka, jak niejedna dziewczynka, byłam pewna, że zostanę weterynarzem.
Zawsze uwielbiałam obserwować. Jako mała dziewczynka przyklejałam twarz do szyby w autobusie i przyglądałam się przechodniom, próbując zgadnąć, co myślą. Samą siebie zanalizowałam już na wskroś, i to kilka razy, i robiłam to z takim zapamiętaniem, że mi to weszło w krew. O, innych też analizuję! Jest to takie moje małe hobby, które popchnęło mnie do tego, żeby studiować neurobiopsychologię.

I wtedy zderzyłam się z rzeczywistością.

Neurobiopsychologia to taka psychologia z kapką biologii, a ja nie jestem humanistą.
Zawiodłam się! Mówię to głośno. Myślałam, że mi przejdzie po pierwszym semestrze, drugim, no, góra trzecim. Że wymyślam, że szukam dziury w całym, że znowu zanalizowałam wszystko za bardzo i że wszystko będzie dobrze, bo przecież lubię ludzi i na pewno się odnajdę w pracy z nimi. Bo to, że jestem ludzioholikiem, to prawda. Ale, gdzie moje laboratoria? Gdzie w tej psychologii jakieś jasne reguły, dlaczego wszystko jest takie rozmazane, relatywne i w ogóle pozbawione jakiegoś logicznego porządku? Dlaczego w serduchu czuję, że psychologia to nie jest prawdziwa nauka i przez to nie potrafię się jej do końca poświęcić i potraktować ją poważnie? Dlaczego jedne z niewielu zajęć w laboratoriach zapamiętałam jako najlepsze ze wszystkich i czułam fascynację, krojąc martwą żabę i wycinając jej mięsień udowy, żeby potem obserwować, jak kurczy się pod wpływem impulsów elektrycznych? I dlaczego, do cholery, przez cztery semestry tłuczemy jeden podręcznik do fizjologii, do porzygu, kiedy jest to tematyka tak obszerna?
Dostawałam wręcz nerwicy, kiedy się zastanawiałam nad swoimi studiami, i słuchałam dodatkowo, jak zafascynowana swoim kierunkiem jest moja kuzynka. A ja tego nie czułam! Do tego cały czas z tyłu głowy było "a co by było, gdybyś poszła na weterynarię?" Aż w końcu uderzyła mnie prawda: Caill, jesteś biologiem, i nigdy nie uciekniesz przed swoją naturą, i nawet nie próbuj.

I wszystko zaczęło się walić, i zmieniać, i w sumie już przestałam wtedy ogarniać, co się dzieje. Runął mój cały światopogląd, od tego, kim jestem, poprzez moje relacje z ludźmi, aż po cele życiowe i wartości, którymi się kieruję. Pojawiła się decyzja: zmieniam studia. Najpierw była mowa o biotechnologii, ale ta weterynaria... Ale z drugiej strony, trzeba by było poprawiać maturę... Ale w sumie, dlaczego nie?
I wtedy wszystko wskoczyło na właściwy tor. Zamierzam się dostać na studia, o których marzyłam od dzieciństwa! I uda mi się, bo nie ma innej opcji. Bo nigdy, przenigdy w swoim życiu, które opierało się głównie na przechodzeniu ze szkoły do szkoły po najmniejszej linii oporu, nigdy nie byłam tak zdeterminowana. I owszem, miałam chwile wahań, bo w końcu nie ma gwarancji, że to będzie moje powołanie, że muszę się przekonać, ale ten głupi głos w mojej głowie, który od kilkunastu lat powtarza mi "idź na wetę!" nie daje mi spokoju, a teraz to już w ogóle nie odpuszcza i zrobił się straszliwie natrętny.

Cholera, nie wiem co robię. To znaczy wiem, bo ułożyłam już sobie cały plan działania i rozważam wszystkie możliwe warianty sytuacji pod każdym kątem, i wiem, że będzie cholernie ciężko, i pewnie będę nieraz płakać, bo nie jestem przyzwyczajona do systematycznej pracy i natężonego wysiłku umysłowego, i że będę musiała się zmienić, spoważnieć i dojrzeć.
Ale wprawiłam w ruch machinę, której nie jestem już w stanie zatrzymać.

Samo się teraz układa. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz odnoszący się do treści posta jest dla mnie czymś miłym. Zapraszam do dyskusji. Każdemu odpowiadam, każdego też odwiedzam :) don't be shy!